Na koniec (znaczy jeszcze po małym odpoczynku przejdę się coś zjeść) odwiedziłem Centrum Sztuk Scenicznych. Imponujący budynek ze scenami wychodzącymi poza jego bryłę (i tysiącami tiktokerów). Tam też odbywał się koncert Asio Latino (nawet może nie był zły, ale akustyka dramatyczna). Tam to nie w żadnej sali tylko w podcieniach przed kulą.
Przy okazji jeszcze warto zwrócić uwagę na konstrukcję stacji metra obok
Dziś ostatni dzień w Taipei I na Tajwanie. Pada. I tu widać przewagę skromnej zabudowy tajwańskiej nad robiona przesadnie na pokaz architektura miast chińskich.
Oni tu mają podcienia. Jest gdzie się schować przed deszczem, jest jak iść bez zmoknięcia.
W ludowych chyba będę musiał zainwestować w parasol. Nie tym razem, ale poprzednim chodziłem po Szanghaju w czasie deszczu. Ponieważ było ciepło po prostu dałem się zmoczyć. Tragedii nie było, ale z plackiem nie chciałbym tak chodzić.
Ze względu na pogodę zrobiłem sobie dziś dzień Huidongów, ale schrzanilem sprawę, bo pojechałem oglądać domki mondrianowe.
Wszystko zaczął oczywiście Sam Chui, dawno temu.
Ale na Tajwanie mają nie tylko Huie ale i dongi. Znalazłem się na stacji przesiadkowej Dongmen. Potem był Hiudong.
Następnie jechałem metrem w kierunku Hiulong, pomyślałem, że jednak lepszy byłby Donglong. I okazuje się, że taki też jest. Na dodatek jest świątynią, ale do Donglonga już nie zdążyłem,
Żeby nie było tylko o dongach (w Wietnamie to dopiero zabawa, bo tam się dongami płaci) to jeszcze trochę art dodałem. Zabawne są te pixelkowe mozaiki
A ja znów w ludowych. Pobyt na Tajwanie oceniam na 8/10, chętne się tam jeszcze wybiorę.
Plan na Szanghaj jest prosty. Jadę do hotelu (pod lotniskiem), czytam książkę idę wcześnie spać, bo jutro o 8:50 mam kolejny lotZdaje się, że moje drogi właśnie za chwilę skrzyżują się z tajfunem Ragasa.
Na razie jest cisza przed burzą. Dobrą wiadomością, jest to, że zdążyłem dotrzeć do Guandongu, więc jeśli tajfun przejdzie mam szansę dotrzeć do Hong Kongu na czwartek.
Jutro wyłączają komunikację publiczną chyba w całej prowincji. Mam nadzieję, że pojutrze włączą.
Mam dach nad głową i to z wyżywieniem, choć trochę bez widoku (ale może będzie mniej wiać)
Z saloniku już jest lepiej
Jest co jeść
A jeśli się zmęczę jedzeniem (of 17:30 do 20) to mogę zjechać rypki pooglądać
Na zewnątrz też jest przyjemnie - Foshan - polecam, choć nie wiem czy jutro da się pospacerować.
Udało mi się wbić ja dzielnik
Znalazłem atrakcyjna konstrukcję betonową
No i popisu inżynierskie
Widziałem Toyotę Coronę (z koronkami na siedzeniach)
A także znalazłem pomnik, gdzie rodzina w pogoni za marzeniami (taki napis) ewidentnie ucieka przed soerpemimłotem
Z alkoholi mają m.in. wódkę Stoli (the original). I ona bynajmniej nie jest rosyjska, lecz Łotewska
Windy.com twierdzi, że przejdzie obok, ale wygląda poważnie
W Maxie SCATa do Szymkentu mają tylko 40 pasażerów, ale nowy system i na razie nie potrafią przydzielić mi żadnego z wolnych miejsc.Jeeeeeej, udało się
@pabien nie chce wyjść na pana marudę
;) ale wystarczy wejść na twój profil i wszystko jest podane na tacy gdzie i kiedy lecisz, także nici z tajemnicy xD. Jak nie chcesz zdradzać wszystkiego to sobie chwilowo zmień profil na prywatny.
Na lot odprawiłem się wcześniej, ale oczywiście oni muszą tu pieczątki stawiać, miałem coś do wydrukowania, ale nie miałem drukarki, zresztą zauważyłem, że w danych mam stary numer paszportu.I to okazało się problemem, Pan spędził ze 40 min na odkręcaniu tego - od początku widać było, że chciał rozwiązać problem. W efekcie jednak okazało się, że straciłem moje miejsca oraz nr programu lojalnościowego, a przy bramce nie idzie wytłumaczyć o co mi chodzi. Trudno, dopiszę później
Całkiem to zabawne. Pojechałem nie na ten dworzec w Nanjing. Poszedłem wymienić bilet, pani sprzedala mi nowy i powiedziała, żebym sobie sam skasował stary kupiony w aplikacji. Akurat wybrałem tę z WeChat. Oczywiście się nie dało. Napisałem do nich - halo o co kaman, a oni że się nie da, choć ppwinno się dać. I jeszcze prosili o ocenę rozmowy.Złożyłem prośbę o chargeback. Nie za bardzo wierzę w pozytywny wynik, ale to głupio tracić 8 dyszek.Dziękując @gruby_inwersja za info z jego relacji o korzystaniu z rowerów, dodam jeszcze, że można je również wypożyczać jednorazowo, co kosztuje mniej niż złotówkę za 15 min jeśli odstawi się dobrze i ponad złotówkę jeśli gorzej.Jedyny problem z tymi rowerami jest taki, że one (choć przy regulacji siodełka jest 185 cm) są tak na max 160 cm wzrostu
jaco027 napisał:Rowery w Chinach....commoditized good [emoji3]To ciekawy temat, bo to właśnie na rowerach Chińczycy wchodzili w nowoczesność. potem przyszły motorowery, auta, później się to zelektryfikowano, a rowery są głównie w formie "nowoczesnej" czyli sharingowej
Pisałem, że Chiny ludowe są niefotogeniczne, z Tajwanem to zupełnie inna historia. Oni tu potrafią w żywe miasto, a i przyroda potrafi ładnie w nie wpełzać. Ale jednak są barbarzyńcami. Dziś pojechałem obejrzeć piękne futurystyczne domki, a zastałem zgliszcza. Szkoda. Zdjęcia będą później.A przy okazji napiszę o jednej rzeczy, o której wczoraj zapomniałem. W ludowych aplikacja Pekao odmówiła współpracy - nie dało się do niej zalogować. Muszą mieć jakąś blokadę, bo na Tajwanie wszystko OK. Dotyczy to tylko aplikacji, bo karta działała
Pisałem o problemach z odzyskaniem kasy za wymieniony bilet na pociąg. Rozpocząłem procedurę cashbacku, bo mi Chińczycy odpowiadali, że się nie da. Okazało się że to był chyba głównie problem komunikacyjny, ponieważ dziś 80% zapłaconej kwoty wpłynęło na mój rachunek.
A ja znów w ludowych. Pobyt na Tajwanie oceniam na 8/10, chętne się tam jeszcze wybiorę.Plan na Szanghaj jest prosty. Jadę do hotelu (pod lotniskiem), czytam książkę idę wcześnie spać, bo jutro o 8:50 mam kolejny lot
Na koniec (znaczy jeszcze po małym odpoczynku przejdę się coś zjeść) odwiedziłem Centrum Sztuk Scenicznych. Imponujący budynek ze scenami wychodzącymi poza jego bryłę (i tysiącami tiktokerów). Tam też odbywał się koncert Asio Latino (nawet może nie był zły, ale akustyka dramatyczna). Tam to nie w żadnej sali tylko w podcieniach przed kulą.
Przy okazji jeszcze warto zwrócić uwagę na konstrukcję stacji metra obok
Oni tu mają podcienia. Jest gdzie się schować przed deszczem, jest jak iść bez zmoknięcia.
W ludowych chyba będę musiał zainwestować w parasol. Nie tym razem, ale poprzednim chodziłem po Szanghaju w czasie deszczu. Ponieważ było ciepło po prostu dałem się zmoczyć. Tragedii nie było, ale z plackiem nie chciałbym tak chodzić.
Ze względu na pogodę zrobiłem sobie dziś dzień Huidongów, ale schrzanilem sprawę, bo pojechałem oglądać domki mondrianowe.
Wszystko zaczął oczywiście Sam Chui, dawno temu.
Ale na Tajwanie mają nie tylko Huie ale i dongi. Znalazłem się na stacji przesiadkowej Dongmen. Potem był Hiudong.
Następnie jechałem metrem w kierunku Hiulong, pomyślałem, że jednak lepszy byłby Donglong. I okazuje się, że taki też jest. Na dodatek jest świątynią, ale do Donglonga już nie zdążyłem,
Żeby nie było tylko o dongach (w Wietnamie to dopiero zabawa, bo tam się dongami płaci) to jeszcze trochę art dodałem. Zabawne są te pixelkowe mozaiki
Plan na Szanghaj jest prosty. Jadę do hotelu (pod lotniskiem), czytam książkę idę wcześnie spać, bo jutro o 8:50 mam kolejny lotZdaje się, że moje drogi właśnie za chwilę skrzyżują się z tajfunem Ragasa.
Na razie jest cisza przed burzą. Dobrą wiadomością, jest to, że zdążyłem dotrzeć do Guandongu, więc jeśli tajfun przejdzie mam szansę dotrzeć do Hong Kongu na czwartek.
Jutro wyłączają komunikację publiczną chyba w całej prowincji. Mam nadzieję, że pojutrze włączą.
Mam dach nad głową i to z wyżywieniem, choć trochę bez widoku (ale może będzie mniej wiać)
Z saloniku już jest lepiej
Jest co jeść
A jeśli się zmęczę jedzeniem (of 17:30 do 20) to mogę zjechać rypki pooglądać
Na zewnątrz też jest przyjemnie - Foshan - polecam, choć nie wiem czy jutro da się pospacerować.
Udało mi się wbić ja dzielnik
Znalazłem atrakcyjna konstrukcję betonową
No i popisu inżynierskie
Widziałem Toyotę Coronę (z koronkami na siedzeniach)
A także znalazłem pomnik, gdzie rodzina w pogoni za marzeniami (taki napis) ewidentnie ucieka przed soerpemimłotem
Coś jakby miał ominąć Hong Kong